Nad rzeczką opodal krzaczka
Działała kaczka tłumaczka
Lecz zamiast trzymać się tekstu
Pędziła bimber z agrestu
Maciej Kaczka
zwei erste geländelieder


piosenka do śpiewania w kółko

jest niepozorna pora roku
dni jałowieją na potęgę
film  zmiętolonych  powidoków
rwie się pospoły z kruchym zębem

gram niekończący się epilog
nie mam z kim wskoczyć w nową księgę 
ma się to ziścić pewną chwilą 
a chwil rozpiski nie zdobędę

rzuca o bezsens moje kości
ciśnie na balon bez wentyla
sen następuje mi na odcisk
ależ urocza krotochwila 
 
 

świt z mar obmywa narowistych
plastrem mi pastelowe niebo
z okna wybija potok szklisty
wilk nie osaczy pies nie zje bo

jest niepozorna pora roku
urodzaj trwa z uporem pięknym
na smętny śpiew na nocny pohuk
odbity echem z dna butelki

mknie nierozumny sezon życia
nie umiem się uporać z lękiem
w ten czas cholernie chce się wyć - aaa!
dlatego śpiewam tę piosenkę

i jeszcze mocniej chce się pić - ech...
dlatego suszę tę butelkę
 
 
 
 
 

jesteś chodzącą krainą łagodności

masz rozpalone w źrenicach ogniska
ze skroni w dal promieniują warkoczyki
chcesz z iskierkami trzaskać się po pyskach 
i nie trawisz elektrycznej  muzyki

masz za to pociąg do traw i do manowców
wciskasz swój cień między błękit a ziele
pacior spleciony z łąkowej pieśni strof stu
starcza ci za życiodajny  kabelek

jesteś chodzącą krainą łagodności
zaś moim księstwem jest szczerość aż do bólu
powiedz, czy to powiedział kiedyś ktoś ci
zanim mu kamień omszony w gardle urósł?
niczym duchowy podnośnik
 
 
 

nie słuchasz gwiazd i nie czytasz filozofów
jak z ruchu warg odgadujesz niebogłosy
masz świata zamęt za śmiech puszczony z offu
krew oddajesz elfom pchłom smagłonosym

sępiąc w czas brzasku, myszkując w zamroczu
zwiesz się na równi orłem i wiewiórką
pijesz do chmurek, więc ci jeszcze po cóż
szmer komputera i bukowe biurko?

jesteś tęczową krainą łagodności
każdemu wchodzisz na innym kolorze
jak grasz i śpiewasz: no popatrz tamten gość śpi
a ten choć chce, nijak zasnąć nie może
z powodu w gardle ości
 
 
 

 

ein lied zum singen hin und wieder  Neu! Videoaufnahme...>

die unscheinbare zeit des jahres
wenn sich die blöden tage nahn
film aus verfilzten kapillaren
wackelt wie mein verfaulter zahn

unendlich scheint die schlussgeschichte
und niemand will mich draus entführn
welches kapitel bringt mehr licht, wenn
das ganze werk hat keinen sinn? 

ich schweb' empor zum weltraumgalgen 
und mein ballon hat kein ventil
schlaflos bleibt noch mein hühnerauge
o welch strahlender lebensstil! 

morgens verschwinden die gespenster
blausanft heilt mich das himmelspflaster
erquickend wirkt der blick zum fenster
wehrwölfe ruhn und ohne rast ver-

-läuft unscheinbare zeit des jahres
dauert die sehr fruchtbare stund' 
für wehgesang und nachtfanfaren
ihr echo hallt vom flaschengrund

im rausch des lebens heidi heida
kann nicht bekämpfen meiner furcht 
na dann unheimlich will ich schrein: daaa!!!-
-für sing ich lieder hin und wieder

und überherrschend ist mein durst da-
rum saug ich noch ein fläschchen nieder
 
 
 
 
 

du bist das wandelnde land der milde

magere flammen glühn in den pupillen
funkelnde zöpfe zucken heiss und hektisch
sanfte ohrfeigen fülln die abendstille
du magst musik aber doch nicht elektrisch

dann fliehst du ins dickicht aus gras und  kerzendochten
dein schatten flüstert dünne kräuterfabeln
die hundert strophen zusammen eng verflochten
dienen dir als lebensspendende kabel 

denn du bist das wandelnde land der milde
mein reich ist dir der grelle hintergrund
hat jemand dir so ehrlich das geschildert 
bevor ihm ein bemooster stein erwuchs im mund?
so wie ein geistiger zünder
 

du hörst keine stars, liest keine philosophen
im lippenlauf endeckst du himmelsklänge 
der weltlärm kommt für dich nur aus dem off, wenn
du dein blut den flöhenelfen spendest

stahlstarke seele hängt auf festen knochen
gleich einer föhre am ameisenhaufen
du, wolkenfreund, sag wozu brauchst do noch den
furnierten tisch und das computerrauschen?

ja du bist der tanzende regenbogen
und alle wechseln - wenn du singst - die farben
sieh: dieser kerl ist in den schlaf entflogen,
der andre gähnt mit angespannten nerven
wegen einer abgelaufenen konserve

 



Maciej Kaczka´s Hauptseite...>